Rano dostaliśmy nowe życie - zdrowie

Ritę poznałam i pokochałam bodajże trzy miesiące po sprowadzeniu relikwii do Czarnej. Od tamtej chwili nieustająco czuję opiekę nad moją rodziną. Wiele razy moje prośby zostały wysłuchane. Teraz również w widoczny sposób wydarzył się cud. A jeśli chodzi o zdrowie, czuję zobowiązanie wobec św. Rity, by o tym fakcie opowiedzieć innym.

We wtorek zachorował moja starsza córka - wysoka temperatura, biegunka, wyjazd do lekarza, antybiotyk, inne leki. W środę resztką sił sama pojechałam do lekarza, bo miałam podobne objawy jak córka. Sposób leczenia taki sam. Czwartek - stan zdrowia mojego syna nie pozwolił mu samodzielnie pojechać do lekarza. Zawiózł go mąż. Objawy i sposób leczenia - takie same. Czuliśmy się fatalnie. W domu szpital. Nie miałam sił, aby wstać i zaopiekować się choćby najmłodszą córką. Leżeliśmy każdy w swoim pokoju, a ja zastanawiałam się, czy może być jeszcze gorzej.

Przyjeżdżała moja mama. Kiedy jechała do kościoła, poprosiłam, by pomodliła się za nasze zdrowie. Około godziny 17 stwierdziłam, że mąż musi z najmłodszą córką pojechać do szpitala. Prosił, abym również pojechała na kolejne badania, by córce było raźniej z mamą. W pierwszym momencie kategorycznie odmówiłam, gdyż stan mojego zdrowia nie pozwalał mi wstać z łóżka. Schorowane oczka małej wręcz mnie błagały, żebym jechała. Resztką sił wstałam, ubrałam się, wzięłam dokumenty, a wychodząc z domu, zabrałam różę poświęconą podczas ostatniego nabożeństwa. Lekarz przyjął nas, powiedział o śmierci dziecka w szpitalu w Lesku, o grypie bałkańskiej i poinformował o zagrożeniach. Jeszcze tej nocy w razie temperatury zaprosił uprzejmie na oddział. Mówił bardzo istotne fakty, ale ja chciałam jak najszybciej stamtąd uciekać. Nie chciałam, aby moja córka o tym słyszała - o śmierci, o szpitalu, o wszystkich powikłaniach. Wróciliśmy do domu niemalże w milczeniu. Nie wiedziałam, co dalej. Wtedy poprosiłam o pomoc św. Ritę.

Nastała kolejna trudna noc. Dzieci przychodziły po pomoc, po radę, a ja nie potrafiłam nic zrobić. Zastanawiałam się, co dalej, jak sobie poradzimy. A rano dostaliśmy nowe życie - zdrowie. Z ogromnym osłabieniem, ale już zaczęliśmy sprzątać dom. Życie wróciło do nas do tego stopnia, że o godzinie 11 sama pojechałam do lekarza, a później byłam u mamy, żeby zobaczyła, jaki cud wymodliła.

Proszę św. Ritę, aby wciąż modliła się za nami. Święta Rito, wiem, że kto zaufa, nie będzie zawiedziony. Boże, bądź uwielbiony za te łaski, które ludzie otrzymują za wstawiennictwem św. Rity. (...) Dziękuję za św. Ritę obecną w Czernej. Za piękny dar modlitwy ku Jej czci. Za wszystkie prośby i podziękowania. Za bliskie spotkanie ze Świętą. Teresa

za: K. Stokłosa, Cuda świętej Rity. Świadectwa i modlitwy, Wyd. WAM, Kraków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz