Pierwsze w Polsce Sanktuarium św. Rity

W Nowym Sączu św. jest czczona jest od 26 lat. Od 19 maja ma tu swoje sanktuarium. Włodzimierz Oleksy z Powroźnika zapowiada, że uda się pieszo do Cascii, by za nie podziękować.

Przed słynącym łaskami obrazem św. Rity klęczy matka, która za jej wstawiennictwem wyprosiła u Boga to, że syn przestał pić i uprawiać hazard. Inna kobieta modli się o uzdrowienie córki, u której zdiagnozowano nowotwór. Wielu rodziców przekonuje, że dzięki wsparciu świętej z Cascii wyprosili potomstwo. W czasie majowej nowenny ksiądz przeczytał blisko 600 próśb i podziękowań, jakie ludzie kierują osobiście, telefonicznie, mejlowo czy listownie na adres parafii. Jak ona to ogarnia?

- To wiara czyni cuda. Kiedy tylu ufnych, żarliwie modlących się ludzi gromadzi się na Eucharystii, która jest źródłem łask i uzdrowienia, Jezus ich dokonuje. Trzeba Go prosić w czasie Komunii św.: "Jezu, uzdrawiaj to, co we mnie słabe, chore, skrępowane słabością i grzechem. Tobie to oddaję". W Eucharystii, gdzie jest żywy Jezus, jest też największy dar uzdrowienia. Rita przyciąga do Niego ludzi - tłumaczy proboszcz parafii pw. Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu ks. Czesław Paszyński. Kult św. Rity trwa tu od 26 lat.

Róże i pszczoły

Jej kult związany jest z kościołem Matki Bożej Niepokalanej niemal od początku jego istnienia. Świątynia dopiero powstawała, kiedy do sądeckiego malarza Bernarda Wójcika zgłosiła się żona francuskiego dyplomaty, sądeczanka z pochodzenia, absolwentka paryskiej Sorbony Janina Habela-Juin z prośbą, by namalował obraz tej świętej. Z jej kultem zetknęła się we Francji i zapragnęła przynieść go w rodzinne strony - na Sądecczyznę.
Wierzyła, że wyprosiła u św. Rity wiele łask, w tym odzyskanie przez Polskę wolności w 1989 roku. - Trudno powiedzieć, dlaczego wybrała akurat ten kościół. Pewnie jakiś wpływ miał fakt, że była to nową świątynia, konsekrowana w 1992 roku. Wtedy Nowy Sącz świętował swoje 700-lecie i kościół miał być pomnikiem na jubileusz - wyjaśnia ksiądz proboszcz.



Pani Juin pokazała malarzowi wnękę, do której miał dostosował kształt i wielkość obrazu. - Podała też kilka wymagań dotyczących malowidła: miał być na nim wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego, na który pada światło, i św. Rita z wbitym w czoło cierniem z korony Chrystusa. Z jej czoła miały spływać dwie krople krwi, a wokół znajdować się atrybuty świętej: róże i pszczoły - wspomina Bernard Wójcik.

Artysta postanowił namalować obraz w stylu XVI-wiecznej sądeckiej szkoły malarskiej. - Nie było pośpiechu, pracowałem spokojnie. Dużo czasu zajęło grawerowane w tle róż i pszczół, które później pokryte zostały prawdziwym rosyjskim złotem. Udało się je zdobyć dzięki zaprzyjaźnionemu księdzu, z którym później współpracowałem, spłacając też niejako zaciągnięty u niego dług. Pani Juin zamówiła do obrazu metalową ramę, po założeniu której z pszczół na obrazie widoczna została tylko jedna. Jest w lewym dolnym rogu - wskazuje pan Bernard.

Obraz 26 lat temu, 22 maja 1993 r., poświęcił bp Piotr Bednarczyk. Dziś przed wizerunkiem co miesiąc modlą się setki wiernych, wypraszając dla siebie i swoich bliskich łaski. - To nie moja zasługa, że ludzie się tu modlą. Oczywiście włożyłem w obraz cały swój wysiłek i wszystkie swoje umiejętności, ale jego oddziaływanie to sprawa świętej - tłumaczy Bernard Wójcik. Uważa, że nie bez znaczenia jest także fakt, iż jej wizerunek znajduje się blisko ludzi, niemal na wyciągnięcie ręki.

Cuda i łaski

W drugi czwartek każdego miesiąca na nabożeństwo ku czci św. Rity do nowosądeckiego sanktuarium przybywają setki osób nie tylko z Sądecczyzny. Najwięcej jej czcicieli jest tu w majowy odpust. Kościół pachnie wtedy różami, które się tu błogosławi. Są ich tysiące. Potem płatki róż się suszy i w specjalnych woreczkach rozdaje pielgrzymom.

W czasie comiesięcznej nowenny przez mnie więcej godzinę kapłan odczytuje ok. 600 próśb i podziękowań kierowanych do św. Rity. Nabożeństwo dzięki transmisji internetowej oglądają czciciele nawet w Australii, Ameryce, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Norwegii czy Nowej Zelandii. Oni także za pośrednictwem strony internetowej wysyłają swoje intencje. Prośby najczęściej związane są z chorobą, cierpieniem, trudnościami małżeńskimi, rodzinnymi, brakiem potomstwa. Wielu błaga o powrót do wiary dziecka lub wnuka. Inni dziękuję za otrzymane łaski czy pomoc w przyjęciu trudności, w których się znaleźli. Wszystkie intencje są archiwizowane, a świadectwa spisywane w księdze łask. Jest ich naprawdę wiele. - Rita sama dba o swój kult, dzięki jej wstawiennictwu dzieją się tu rzeczy niepojęte - mówi ks. Krzysztof Romański, który od roku opiekuje się jej kultem w parafii, a pomaga mu w tym wiele osób świeckich, wolontariuszy, którzy najczęściej sami doświadczyli pomocy św. Rity.

- Napisałem dla niej pieśń, którą śpiewamy podczas nowenny, a ona odwdzięczyła się, ratując mi życie - opowiada Jerzy Liber, miejscowy organista od 29 lat. Trzy lata temu podczas nabożeństwa majowego tak mocno rozbolała go głowa, że musiał przestać grać. Zszedł z chóru, jeden z księży zawiózł go do szpitala. Lekarze zdiagnozowali krwotok podpajęczynówkowy. Wylew krwi do mózgu nie rokował dobrze, a on wyszedł z niego bez szwanku. Święta Rita była z nim w szpitalu. Jej obrazek znalazł na półce obok łóżka. Wierzy, że to jej zawdzięcza uzdrowienie.

Dziękczynna pielgrzymka

Parafia od 6 lat ma przywilej zyskiwania odpustu zupełnego w niedzielę przed lub po 22 maja, kiedy wypada wspomnienie św. Rity. W kościele znajdują się jej relikwie, a obok niego dwa lata temu powstał ogród różany z figurą świętej. Wierni odwiedzają go nawet nocą. W tym roku odpust obchodzony będzie 19 maja. W czasie Mszy św. o godz. 12.00 pod przewodnictwem biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża w kościele Matki Bożej Niepokalanej zostanie erygowane sanktuarium św. Rity. Będzie to pierwsze w Polsce sanktuarium świętej z Cascii. Włodzimierz Oleksy z Powroźnika w powiecie nowosądeckim zapowiedział, że pójdzie do Cascii, by podziękować za ten dar. I nie tylko ten. - 22 maja, we wspomnienie św. Rity, poznałem swoją żonę podczas studenckich praktyk na Wojkowej. Po tylu latach wiem, komu zawdzięczam to, że żona jest dobra, spokojna i cierpliwa. Będę w czasie pielgrzymki dziękował także za nią, za swoją rodzinę, za to, że mieszkam w górach, że wypasamy owce i mamy piękną bacówkę - wylicza pan Włodzimierz.. - Będę szedł też w intencji młodych ludzi, którzy często w czterech ścianach przeżywają swoje dramaty. Wielu z nich popełnia samobójstwo. Trzeba im pomóc - dodaje.

Jest zaprawiony w pielgrzymowaniu. Przemierzył już pieszo szlak do niejednego europejskiego sanktuarium, trzy razy poszedł do Rzymu. - Wszystko zaczęło się prawie 40 lat temu i związane jest z pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski - mówi pan Włodzimierz. Papież Polak był wtedy nawet w jego rodzinnym Oświęcimiu, ale on nigdzie się z nim nie spotkał. Refleksja przyszła, kiedy papież odjechał do Rzymu. - Postanowiłem, że w ramach zadośćuczynienia pójdę do Ojca Świętego - wspomina.

Wyszedł w ferie zimowe 1981 roku, mając 10 dolarów w kieszeni i dwa kontaktowe adresy. Pamięta każdy etap tej podróży, spotkanych ludzi, każdy szczegół - jakby dopiero co wrócił. Do Watykanu dotarł po 33 dniach. Jan Paweł II spotkał się z nim, przytulił go, wpisał się do jego dzienniczka, podarował mu dwie pary papieskich butów i żartował z niego, że przyszedł do Rzymu na wagary. Do grobu św. Rity w Cascii wyruszy zaraz po ustanowieniu jej sanktuarium w Nowym Sączu.

za: Beata Malec-Suwara, Pierwsze w Polsce, w: Gość Niedzielny nr 20/2019, s. 70-73.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz