Święta od nadziei

Mawiamy potocznie, że niecałe ludzkie życie jest usłane różami. Na chwile "bez róż" mamy świętą z różami. W ostatnich latach stała się w zadziwiający sposób jedną z najpopularniejszych świętych w Polsce. Tym dziwniejsze, że nie była Polką, i do tego żyła dawno - pół tysiąca lat temu. To św. Rita z Cascii.

Mówimy potocznie o "świętych od spraw beznadziejnych", poprawniej byłoby jednak - "od spraw bardzo trudnych", bo przecież u Boga nie ma nic niemożliwego i żadna sprawa nie jest beznadziejna, choć po ludzku często tego nie dostrzegamy. To rozróżnienie nie jest jedynie semantyczną ekwilibrystyką, jest głęboką teologiczną prawdą: nasze bardzo trudne, po ludzku nierozwiązywalne problemy w Bożej perspektywie są proste. Chrześcijaninowi nie wolno tracić nadziei, która - jak w encyklice "Spe salvi" podkreśla Benedykt XVI - "stanowi centralne słowo wiary".

Orędownicy

Wobec trudności i życiowych tragedii Kościół podsuwa nam świętych orędowników. A bywa często tak, że święci sami się nam subtelnie przypominają. Niby przypadkowa myśl, wręczenie czy znalezienie obrazka, zwrócenie uwagi na obraz - zupełnie jakby ci, którzy są już u Boga, chcieli przemożnie orędować i przekonać nas wstawiennictwem o Jego mocy. Nie ma tu znaczenia odległość czasowa i geograficzna - pojawiają się trudności, pojawia się i święty orędownik, by z nami kołatać do Bożych bram.

I jak Barbara - górników, Antoni - tych, którzy coś zgubili, tak zwłaszcza wobec trudów współczesności niezbędny był święty od spraw najtrudniejszych, które nie wiemy "jak ugryźć". Wcześniej w roli takiego "niebieskiego speca" pobożność ustawiła apostoła Judę Tadeusza. Ostatnie lata to jednak triumfalny pochód innej świętej postaci od spraw po ludzku beznadziejnych.

Podczas gdy najpopularniejsza internetowa wyszukiwarka, gdy wpiszemy do niej (chodzi o zasoby w języku polskim) "Juda Tadeusz", pokaże 71.600 wyników, wpisanie: "św. Rita" daje nam sześć razy więcej, czyli aż... 444.000 odpowiedzi.

Dlaczego ona?

- Fenomen tak dynamicznie rozwijającego się kultu św. Rity pozostaje przede wszystkim Bożą tajemnicą - rozkłada ręce teolog z UPJPII ks. dr hab. Paweł Pielka, który sam zalicza się do czcicieli świętej. - Badacze jej życia dysponują bardzo skromnym zapleczem źródłowym, jednak powszechne doświadczane jest jej wstawiennictwo o kryzysach życia rodzinnego, w szczególności w sytuacjach niezdolności do przebaczenia. Po wielekroć bywałem świadkiem deklaracji o jej nadzwyczajnej pomocy, by przystąpić do sakramentu spowiedzi św. To, jak się wydaje, może tłumaczyć jej popularność i aktualność - wyjaśnia duchowny.

- Ona jakby nie pasuje do współczesności, do tamtych czasów zresztą również. Nieobyta ze światem, niewykształcona, analfabetka... Ale święci mają to do siebie, że nie tylko pamięć o nich, ale ich oddziaływanie z biegiem czasu nabiera mocy - mówił w jednej z homilii ordynariusz warszawsko-praski bp Romuald Kamiński.

Święta z zamierzchłej przeszłości

Co wiemy o jej życiu? Przeżyła jak na swoje czasy sporo, bo ok. 70 lat. Żyła na przełomie XIV i XV wieku we Włoszech. Jej życie naznaczone było wieloma dramatami i cierpieniami, i może to właśnie tłumaczy, że tak dobrze rozumie ciernie na różach naszego pięknego w sumie życia i jest w stanie pomóc. Małgorzata (Rita to zdrobnienie jej imienia) była jedynym dzieckiem ubogich rodziców. Posłuszna ich woli młodo wyszła za mąż, jednak nie był to szczęśliwy związek. Małżonek - człowiek brutalny i porywczy - zginął w rodowych porachunkach. Z tego związku przyszło na świat dwóch synów, którzy chcieli pomścić ojca. Jakaż musiała być wiara świętej, która modliła się o ich nawrócenie lub śmierć, by nie zgrzeszyli dokonaniem morderstwa. Modlitwa została wysłuchana. Synowie nie stali się mordercami. Zmarli. Jako trzydziestokilkuletnia wdowa Rita, mimo początkowego sprzeciwu przełożonych, wstąpiła do klasztoru Augustianek w Cascii, gdzie z radością i pokorą wypełniała najniższe posługi. Szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej zaowocowało stygmatem cierniowej korony, który z wielkim bólem nosiła na czole przez 15 lat, aż do śmierci. Zmarła na gruźlicę 22 maja 1457 r. i właśnie dzień rocznicy jej śmierci ogłoszono wiele lat później dniem jej liturgicznego wspomnienia.

Rita nad Tybrem

Okoliczni musieli ją znać. Musieli być również przekonani o jej świętości, bo władze kościelne, widząc kult, jakim otaczano jej grób, już 10 lat po jej śmierci zdecydowały się na otwarcie jej trumny i zbadanie ciała. Boskim dowodem świętości Rity było to, że nie wykazywało ono śladów rozkładu. Potwierdziły to kolejne ekspertyzy, prowadzone w XVI i XVIII wieku. Zainteresowanie świętą mimo upływu wieków nie tylko nie malało, ale trwało i potęgowało się na tyle, że Leon XIII w 1900 r. dokonał jej kanonizacji, a 36 lat później położono kamień węgielny pod sanktuarium świętej w Cascii, gdzie do dzisiaj spoczywa jej wystawione na widok publiczny ciało.

"Śmiertelne szczątki św. Rity (...) są znamiennym znakiem, czego możę dokonać Pan w ludzkiej historii, kiedy napotka pokorne serca otwarte na Jego miłość. Oto widzimy kruche ciało kobiety niewielkiej wzrostem, lecz wielkiej świętością: kobiety, która żyła w pokorze, lecz której heroiczne życie chrześcijańskie jako żony, matki, wdowy i zakonnicy jest dziś znane na całym świecie. Głęboko zakorzeniona w miłości Chrystusa Rita znalazła w swej wierze niezachwianą moc, dzięki której w każdej sytuacji była kobietą pokoju" - mówił w 100. rocznicę kanonizacji św. Rity Jan Paweł II.

Rita nad Wisłą

W Polsce kult św. Rity zaszczepiły znacznie później krakowskie augustianki. Najstarszy wizerunek świętej w polskich zasobach, dziś znajdujący się w krakowskim klasztorze współsióstr Rity, pochodzi z XVIII wieku. W monumentalnym augustiańskim kościele św. Katarzyny w krakowskim Kazimierzu znacznie później, bo w 1944 r., stanęła figura świętej, zaprojektowana przez wybitnego architekta Adolfa Szyszko-Bohusza. To właśnie Kraków stał się w Polsce prekursorem, a dziś centrum kultu św. Rity. Od wielu lat 22. dnia każdego miesiąca w świątyni na Kazimierzu gromadzą się tłumy czcicieli świętej, a ich znakiem rozpoznawczym są niesione róże. W czasie aż pięciu Mszy św. odbywa się poświęcenie tych szlachetnych kwiatów i modlitwa za szczególną przyczyną tej, która przed wiekami zaufała Bogu i do dziś promieniuje łaskami.

Pozostałe miejsca kultu św. Rity w Polsce są znacznie późniejsze, ale na bieżąco ich przybywa. Od lat 90. XX wieku patronka od spraw najtrudniejszych czczona jest w kościele Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu. To właśnie ta świątynia została w 2019 r. ogłoszona pierwszym w Polsce sanktuarium św. Rity. Najnowsze sanktuaria św. Rity na mapie Polski do kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Smolnej k. Oleśnicy, ustanowiony sanktuarium świętej w 2020 r., oraz parafia św. Urbana w Głębinowie k. Nysy - sanktuarium od 2021 r.

Mamy także dwie młode parafie, które - to też znak czasu - św. Ritę obrały za swoją patronkę. Obie powstały w minionej dekadzie i mierzą się z niełatwym dziś zadaniem wznoszenia świątyń. Pierwsza z nich utworzona została w 2014 r. w niewielkim wielkopolskim Lusówku, druga - 5 lat później na warszawskim Grochowie.

Relikwie świętej z Cascii można znaleźć praktycznie w każdej diecezji. I niemal wszędzie, zapewne w setkach kościołów w Polsce, na nabożeństwach ku czci świętej z Cascii gromadzą się tłumy z różami, a papierowe i wirtualne księgi łask pęcznieją od nierzadko przejmujących świadectw.

Żona i wdowa, matka opłakująca dzieci, kobieta zdolna do przebaczenia, zakonnica i wzór pokory modlitwy – jej życie mimo upływu lat w pewnym sensie na nowo inspiruje i daje nadzieję. Może dlatego, że to najbardziej deficytowy "towar" pełnego niepewności "tu i teraz".

Źródło: Jarosław Ciszek, Święta od nadziei, w: Magazyn "Niedzieli" nr 1, czerwiec - sierpień 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz