Można się jedynie domyślać intencji rodziców Rity decydujących się na wydanie córki za maż. Posunięci w latach, z perspektywą dalszego życia bez opieki - narażaliby się na brak zabezpieczenia swojej starości. Klasztory monastyczne nie miały zwyczaju niesienia pomocy samotnym rodzicom zakonnic. Późniejsza, dziewiętnastowieczna praktyka przyjmowania pod dach klasztorny rodziców zakonnicy i zlecania im robót gospodarczych w zamian za utrzymanie, znana wśród niektórych żeńskich klasztorów benedyktyńskich, była nieznana klasztorom średniowiecza. Rita miała zatem bardzo ograniczony wybór. Zapatrzona w ideał dziewictwa konsekrowanego, bez realnej możliwości wstąpienia do klasztoru, mogła co najwyżej pozostać kobietą samotną. Taka decyzja wystawiałaby ją jednak na konieczność konfrontacji swojego ideału z życiem w świecie nie sprzyjającym tego typu rozwiązaniom społecznym. Z tym wiązało się, realne niebezpieczeństwo nieustannego odrzucania kolejnych konkurentów do ręki nieposażnej wprawdzie, ale pięknej i cnotliwej panny. Inną alternatywą było małżeństwo z rozsądku, zawarte - zgodnie z kanonami ówczesnej kultury - pod posłuszeństwem wzglądem rodziców.
Wybrańcem losu, a właściwie wybrańcem jej rodziców, był młodzieniec z Roccaporena, Paolo Mancini, syn Fernanda. Historiografia później błędnie przypisze mu imię Fernanda. Współcześni badacze ponad wszelką wątpliwość określają tożsamość męża Rity jako Paolo di Fernando Mancini. Rita wyszła za mąż mając czternaście lat, jednak ten młody wiek nie powinien nas bulwersować, wczesny ożenek bowiem był rzeczą całkowicie naturalną w średniowieczu. Magistrat miasta Cascia wydał nawet specjalne zarządzenie, mocą którego małżeństwo mogło być zawarte tylko pomiędzy osobami w wieku minimum lat 12 dla dziewcząt i 14 lat chłopców. Przy czym oboje młodych „małżonków" traktowano jeszcze przez kilka najbliższych lat jako promessi sposi, czyli zakontraktowanych małżonków".
Paolo Mancini pochodził z rodziny mieszczańskiej. Być może, jak wielu ówczesnych mieszczan pochodzących z małych miasteczek brał udział w wyprawach wojennych. Biografowie piszą, że nosił miecz. Jest też całkiem prawdopodobne, że był związany z dużą frakcją mieszczańską rodziny Gibelinich, usiłującą rozszerzyć dominację miasta Cascia w regionie. Podług podań ludowych Paolo Mancini miał podjąć starania o rękę Rity po swoim powrocie z jednej z wypraw wojennych cascian. Późniejsza hagiografia posuwa się nawet do twierdzenia, że będąc człowiekiem gwałtownego charakteru, pojął Ritę za żonę gwałtem i przemocą. Inni biografowie, opierając się na pierwszych źródłach pisanych, twierdzą, że przekonanie o gwałtownym charakterze męża Rity jest mocno przesadzone. Uważają, że był typowym przedstawicielem swojej epoki, synem swojej ziemi, młodzieńcem gorącej krwi, jeszcze gorętszej głowy, zaprzątniętej myślami o walce na rzecz swojej partii. Jednym słowem - człowiek życzliwy, ale bardzo żywy. Dane te nie zostały jednak poparte żadnymi wiarygodnymi źródłami. Biografia z 1628 roku określa męża Rity łagodnie jako „męża dość szorstkich obyczajów", który „żałośnie zakończył dni swoje, poniósłszy śmierć tragiczną". Ale inna tradycja radykalniej ocenia tą postać: „był człowiekiem bardzo gwałtownym, siejącym strach swoją mowąi łąk w rozmowie". Stąd wzięło się przekonanie, że maż Rity na pewno nie był człowiekiem anielskiego usposobienia. Wręcz przeciwnie: był wybuchowy i konfliktowy. Papież Leon XIII nie miał co do tego żadnych złudzeń i w cytowanym już Liście Apostolskim wystawił Paolowi Mancini najgorsze z możliwych świadectw. „Wydawał się dobrym i przyzwoitym człowiekiem, lecz wystarczyło tylko kilka dni małżeństwa, aby stał się zupełnie innym. Nie tylko nie poświęcał uwagi Ricie, ale jeszcze znęcał się nad nią tak niegodziwie, iż wydawało się, że żyje w męczeństwie, a nie w małżeństwie". Słowa papieża opierają się na świadectwie Carlo Grazianiego z Cascia potwierdzającego na jednym z procesów beatyfikacyjnych Rity, odbytym w Spoleto w 1739 roku, istniejącą tradycję ustną, że kilka dni po zawarciu małżeństwa małżonek zaczął znęcać się nad biedną kobietą. Fakt ten nie jest bardzo odległy od smutnych realiów życia niektórych małżeństw i gorzkich doświadczeń wielu żon. Bywa, że kilka dni po ślubie anioł ulicy staje się demonem domu.
Wprawdzie biografowie różnie oceniają męża Rity, jednak jednomyślnie zgadzają się, że Paolo Mancini nie był zainteresowany życiem religijnym. I chyba właśnie owa obojętność religijna męża była dla Rity najważniejszym wyzwaniem w małżeństwie. Podjęła się trudnego zadania pozyskania swojego mężczyzny dla wiarygodnego życia chrześcijańskiego. Najstarszy biograf podkreśla, że mimo wszelkich trudności „przez 18 lat żyła z mężem w dobrej, przez wszystkich podziwianej zgodzie". Można z tego wyciągnąć wniosek, że młoda kobieta weszła w związek małżeński bez zgorzknienia spowodowanego niespełnionym powołaniem, ale świadomie wzięła w swoje ręce odpowiedzialność za kształtowanie i budowanie rodziny. Zrównoważona postawa w czasie późniejszych tragedii, jakie miały ją spotkać, pozwala wywnioskować, że była osobą głębokiej wiary, nie pozbawioną realizmu oraz obdarowującą miłością ognisko domowe. Takie cechy charakteru posiadają ludzie obdarzeni duchem głębokiego spokoju i wewnętrznej harmonii.cia tej zwyczajnej kobiety z gór Umbrii. Dramat życia stał się dla niej okazją do głębokiego przejęcia się słowami modlitwy: „odpuszczamy naszym winowajcom".
Czy udało się jej wpłynąć na zmianę charakteru męża? Zdania są podzielone. Pierwszy biograf Rity nie pozostawia cienia wątpliwości: „Z dobroci i cierpliwości Rity ten nieszczęśnik nie umiał odnieść dla siebie korzyści". Jednak późniejsza tradycja, może z życzliwości dla mężczyzny, a może dla wywyższenia cnót obciążonej strapieniami kobiety, stara się dowieść skuteczności jej misji apostolskiej w rodzinie. Mówi się, że łagodność, miłość miłosierna i cierpliwość Rity dokonała cudu przemiany Paola w człowieka pokornego, a nawet w sługę Bożego! Jak widać, każda wersja wychwala inne cnoty przyszłej świętej, ale też każda podkreśla jej troskę o zachowanie miru domowego i trwałości pożycia małżeńskiego.
Rita i Paolo mieli dwóch synów. Według tradycji ustnej nosili oni imiona Giacomo Antonio i Paolo Maria, Będąc dziećmi wprawdzie ubogich, ale drobnomieszczańskich rodziców, chłopcy musieli otrzymać podstawową edukację, jaka była dostępna w tym okresie ludziom z ich grupy społecznej. Prawdopodobnie nie dowiedzielibyśmy się niczego o tych chłopcach, gdyby po osiemnastu latach małżeństwa nie doszło do tragicznego wydarzenia, które wstrząsnęło społecznością lokalną i rodziną Rity.
Najprawdopodobniej w 1413 roku Paolo di Femando Mancini w drodze powrotnej z Cascia do Roccaporena został zdradziecko zamordowany. Najstarsza biografia Rity znowu lapidarnie wyraża się o tym wydarzeniu: „gwałtowną śmiercią zakończył żałośnie dni swojego życia", wyjaśniając jednocześnie, że zabójców było kilku. Późniejsi, XVIII-wieczni biografowie nie skąpią już szczegółów. Prawdopodobnie Paolo w przeszłości należał do casciańskiego stronnictwa politycznego gibelinów. Jest wysoce prawdopodobne, chociaż nie pewne, że nawet stał na czele ugrupowania lokalnych gibelinów. Gwelfowie byli partią chłopską, wspierającą wpływy papiestwa. Kościoła oraz prostego ludu. Gibelinowie z kolei popierali władzę świecką oraz zwolenników władzy imperatora Karola V w Italii. Być może, maż Rity wziął nawet udział w wielkiej bitwie pod Spoleto w 1401 roku. Właśnie ztymi krwawymi zajściami wiążą śmierć męża Rity biografowie, datujący jej narodziny na 1363 rok.
Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, poglądy polityczne i społeczne stawały się ideologiczną pizykrywką dla lokalnej nienawiści i uprzedzeń jednych względem drugich, często kultywowanych przez całe pokolenia. W jednym z listów, napisanych do papieża Marcina V w 1426 roku, nadawca wspomina o terytorium Cascia jako kraju pełnym partyjnictwa i zemsty. Akta miasta Cascia, tzw. Liber malleficiorum (księga przestępstw) zawierają spisy postępków, do których posuwali się zwolennicy obu ugrupowań. Są to fakty mrożące krew w żyłach. Czytamy więc o zabójstwach przy pomocy kuszy, łuku, sztyletu, o odcinanych kończynach, wyłupywaniu oczu, obcinaniu nosa i innych organów. Dowiadujemy się o praktykach kamienowania, rozłupywania czaszek i tak poważnych masakrach ciał, że domagających się interwencji lekarza przy identyfikowaniu tożsamości nieszczęśników. Już sama ta litania daje nam wyobrażenie procederu, jakim zajmował się mąż przyszłej świętej.
Hagiografowie sprzyjający opinii wpływu Rily na męża uważają, że w chwili zamachu był on już spokojnym, żyjącym skromnie obywatelem, raz na zawsze porzucił szablę i drogę przemocy. Jakkolwiek przedstawiałyby się szczegóły tragicznego wydarzenia, bezspornym faktem pozostaje śmierć Paola di Fernando Mancini z rąk skrytobójczych gwelfów. W tych tragicznych okolicznościach ujawniła się najważniejsza cnota Rity: płynące z serca ewangeliczne przebaczenie, będące dla wielu znakiem słabości chrześcijanina, a dla wierzącego - doskonałym wypełnieniem Chrystusowego nakazu przebaczania win. Pierwszy biograf świętej tak o tym pisze: „Święta wdowa, przygnębiona tym okrutnym wydarzeniem, poszukiwała pocieszenia w modlitwie, a uzbrojona w niezwyciężoną wytrwałość, w żarliwych i nieprzerwanych modlitwach prosiła Boga o przebaczenie dla zabójców swojego męża". Więcej nawet: „zawsze modliła się za tego, który zabił jej męża". Pośród cnót chrześcijańskich modlitwa za prześladowców kwalifikuje się jako doskonałe naśladowanie Chrystusa ukrzyżowanego. Tę doskonałość Rita osiągnęła niejako zakonnica, ale jako kobieta świecka: zwyczajna żona i matka, której serce musiało być rozdarte bólem z powodu utraty męża i ojca dzieci. Nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że nawet gdyby później nie podjęła szczególnej drogi poświęcenia całego życia wyłącznie Bogu, to dzięki takiemu postępowaniu już można wnioskować o świętości życia.
Warto wspomnieć tu fakt na ogół pomijany milczeniem bądź też wspominany jedynie w przypisach. W 1357 roku w Roccaporena został zamordowany z rąk gibelinów pewien gwelf o nazwisku Paolo Lotti. Wprawdzie może to być jedynie zbieżność nazwisk, jednak niektórzy sugerują, że tym gwelfem był dziadek Rity. Oznaczałoby to, że rodzina Lottich od lat była wstrząsana aktami terroru i naznaczona tragedią walk bratobójczych. Na tej podstawie można też opierać przypuszczenia co do przyczyn, dla których Rita po śmierci swojego męża podjęła się długotrwałej mediacji między zwaśnionymi stronami, okazała szybkie przebaczenie zabójcom oraz poszukiwała trwałych dróg pojednania między zwaśnionymi stronami. Ktoś musiał położyć kres bratobójczej walce. Tym kimś była Rita, chociaż cena za dar pojednania miała okazać się niezwykłe wysoką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz