Konkubinat

"Chciałabym się podzielić świadectwem duchowej łaski otrzymanej od św. Rity. Uwikłałam się w niesakramentalny związek z mężczyzną, którego porzuciła żona i założyła nową rodzinę. Grał rolę pokrzywdzonego przez los, a ja byłam w drodze do swojego nawrócenia nieświadoma niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą grzech cudzołóstwa. Mężczyzna ów deklarował mi miłość i chciał się ze mną związać. Gorąco modliłam się więc za wstawiennictwem św. Rity, by mi pomogła rozwiązać tę trudną sytuację. Moje serce było w ogromnej rozterce - z jednej strony czułam przyjaźń, a z drugiej miałam świadomość grzechu i niemożności życia sakramentalnego. Muszę podkreślić, że w tamtym czasie chodziłam codziennie na Mszę Świętą i przyjmowałam Pana Jezusa do swojego serca. Chciałam, by Bóg był w centrum mojego życia.

Widząc dramatyzm sytuacji, prosiłam o modlitwę siostry zakonne. Chcąc żyć w zgodzie z Ewangelią, a nie stracić mężczyzny, którego kochałam, zachęciłam go do złożenia skargi powodowej w sądzie biskupim. Po złożeniu koniecznych dokumentów, wszystko jakby zaczęło się układać. Mnie jednak ciągle coś nie pasowało. Proboszcz parafii, do której należał mój wybranek, potwierdził, że ma pewne podstawy do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa. Mnie jednak sumienie jakoś dziwnie wciąż gryzło. Czułam, że mężczyzna, z którym chciałabym się związać, dąży raczej do konkubinatu niż do małżeństwa. Nie chciał czekać na wynik spraw w sądzie kościelnym, na podjęcie decyzji o ewentualnej wspólnej przyszłości... Było mi z tym źle, gdyż na miłość - jak już wspomniałam - patrzę przez pryzmat Pisma Świętego i Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Pewnej nocy miałam niesamowity sen. Przyśniła mi się zakonnica w brązowym habicie. Spotkałam się z nią pod rozgwieżdżonym niebem. Trzymała w ręku latarenkę z zapalonym światełkiem. Myślę, że przyśniła mi się sama św. Rita. Pokazała mi prawdę o związku, w jakim żył "mój" mężczyzna. Wprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym był krzyż, kapłan i zakonnice oraz sam środek awantury pomiędzy kobietą i mężczyzną. Kobieta miała czerwoną barwę włosów, co prawdopodobnie wskazywało na szkarłat grzechu, w którym tkwiła, a kłótnia była ostrzeżeniem dla mnie, bym unikała brania jego strony w konflikcie małżeńskim. Obecność krzyża i kapłana, moim zdaniem, to symbole ich przysięgi i ołtarza.

Po tym śnie oświadczyłam mojemu partnerowi, że zależy mi na tym, by zachowywać czystość i wstrzemięźliwość do czasu wyjaśnienia sprawy w sądzie metropolitalnym. Wówczas on powiedział: "Nie wiem, czy cię kocham". Po czasie dowiedziałam się, że w pierwszej instancji ów mężczyzna uzyskał, a w drugiej instancji nie uzyskał stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa i zrezygnował z kolejnych  prób walki na tym polu, a nawet stworzył, jak twierdził, szczęśliwy związek. Zrozumiałam, że mieliśmy inną hierarchię wartości i inne podejście do tego, co jest szczęściem. On nie walczył o wiarę i o Chrystusa. Wiem, że przed zatraceniem uchroniła mnie św. Rita. Dziękuję Ci, moja patronka, stygmatyczko ciernia i róży, że mnie wysłuchałaś, że pomogłaś, że ostrzegłaś przed egoistą, kłopotami i fatalnym zauroczeniem!

Mój partner zaproponował mi, bym zostawiła swój dom, bym z nim zamieszkała i pomogła mu spłacić kredyt na mieszkanie, który zaciągnął. Bym pracowała na półtora etatu lub wyjechała za granicę do pracy. Taka to była "miłość". Widać Duch Święty rozwiązał mu język i ujawnił jego niskie moralne motywacje".

za: M. Pabis, Koronka do św. Rity, Wyd. Rafael, Kraków 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz