Róże rozkwiły dla św. Rity

Na Woli powitano pierwsze w Warszawie relikwie świętej orędowniczki z Cascii. Relikwie - kawałek habitu - warszawska parafia otrzymała z kościoła św. Katarzyny w Krakowie, który jest głównym ośrodkiem kultu świętej w Polsce.

Kościół Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny na Woli nie pomieścił wszystkich czcicieli św. Rity, którzy przyjechali z całej Warszawy, by ucałować relikwie patronki. To pierwsze relikwie tej świętej w stolicy. Przed ołtarzem ustawiono obraz św. Rity, a obok relikwiarz, procesyjnie wniesiony przez księży posługujących w parafii przy ul Żytniej. Wśród zebranych sporo było sióstr zakonnych różnych zgromadzeń, chociaż najwięcej przyszło z sąsiadującego ze świątynią Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia. Wszystkich powitał proboszcz ks. kanonik Krzysztof Stosur. W czasie Mszy św. homilię wygłosił ks. Łukasz Urbanek, jeden z inicjatorów sprowadzenia do Warszawy relikwii św. Rity.

Kapłan przypomniał, że kościół przy ul. Żytniej jest naznaczony świętością Faustyny Kowalskiej, która właśnie w tym miejscu rozpoczęła swoje zakonne życie, przepełniony miłością Boga miłosiernego. Został również naznaczony ludzkim dramatem i cierpieniem, kiedy podczas wojny, pod jego posadzką zginęli uciekinierzy z getta. Podkreślił, że także życie współczesnych mieszkańców stolicy nie jest wolne od zdrad, bólu, udręk, zgorszeń, trudnych wyborów.

– Ale przecież nie zostaliśmy z naszym cierpieniem sami – Bóg dał nam Zmartwychwstałego Jezusa, jego Matkę, dał rzeszę świętych i błogosławionych, którzy nieustannie wstawiają się za nami – mówił ks. Urbanek. – Wśród nich podarował nam świętą kobietę od spraw zdawałoby się beznadziejnych: Ritę. I zapragnął, aby z tego miejsca wypraszała dla warszawian wiele łask.

Ksiądz Urbanek przypomniał, że św. Rita zrealizowała wszystkie dostępne kobiecie powołania: była żoną, matką, wdową, siostrą zakonną i wielką mistyczką Kościoła. Żyła na przełomie XIV i XV w. we Włoszech. Wcześnie wyszła za mąż za człowieka o niełatwym charakterze, który kilkanaście lat później zginął w krwawych porachunkach. Rok później straciła synów. Samotna Rita chciała spełnić swoje dawne pragnienie wstąpienia do zakonu augustianek w Cascii, ale wielokrotnie spotkała się z odmową. Kiedy wreszcie została przyjęta, wiodła surowe życie pokutnicy. Odznaczała się wyjątkowym nabożeństwem do Męki Pańskiej. W 1442 r. otrzymała stygmat ciernia na czole. Zmarła w opinii świętości 22 maja 1457 r. Jej ciało nie uległo rozkładowi. Można je oglądać w szklanej trumnie w kościele w Cascia.


– Św. Rita nigdy nie skupiała uwagi na sobie – zaznaczył ks. Urbanek. – Dzieliła się dobrem z innymi za życia i po swojej fizycznej śmierci. Ludzie, przychodząc do jej grobu, nie odchodzili z pustymi rękami. Zabierali ze sobą pokój w sercu, a niekiedy i odzyskiwali zdrowie. Odchodzili przekonani, że ta wielka święta zawsze jest blisko ich spraw, szczególnie tych, które po ludzku wydają się beznadziejne. Dlatego siłą kultu św. Rity jest spontaniczność, prostota, ludowość. Po tylu wiekach święta z odległej Italii nie daje o sobie zapomnieć. Za jej przyczyną nadal dzieją się cuda. Sam doświadczyłem jej pomocy i odebrałem to jako wezwanie, by św. Rita zajęła miejsce przy Chrystusie miłosiernym w naszym kościele, w naszej stolicy.

Po Eucharystii ks. Stosur poświęcił obraz świętej mistyczki. Poświęcono też róże przyniesione przez wiernych. Długie kolejki ustawiły się do ucałowania relikwiarza. Potem rozpoczęło się „Uwielbienie z Maryją”, któremu oprawę muzyczną zapewnił zespół Guadalupe z Lublina.

Do tej pory jedynym miejscem spotkań czcicieli św. Rity w stolicy był kościół Dzieciątka Jezus na Żoliborzu, gdzie wisi jej portret, otoczonym wotami. Poza stolicą, św. Rita jest popularna w Lipkowie. W tamtejszym kościele św. Rocha znajdują się jej relikwie, przywiezione dwa lata temu z pielgrzymki do Włoch.

Gość Warszawski