Rozmowa z s. Krystyną Abramczuk OSA

Od lat zajmuje się siostra kultem św. Rity. O co ludzie proszą?

Przeglądam i spisuję na comiesięczne nabożeństwa ku czci św. Rity setki intencji. Pomagam s. Aleksandrze w prowadzeniu korespondencji. Jestem wdzięczna Bogu i ludziom za to wszystko, w czym mogę już od kilkunastu lat uczestniczyć. To nie jest taka zwykła praca biurowa. Dla mnie to jest forma modlitwy. Cała nasza wspólnota obejmuje te intencje pamięcią modlitewną.

O co ludzie proszą dziś św. Ritę? O Boże błogosławieństwo i opiekę, miłość i jedność oraz potrzebne łaski dla rodzin, uratowanie małżeństwa, łaskę zdrowia, dar potomstwa, o założenie szczęśliwej rodziny, nawrócenie, pracę, pomyślne zdanie egzaminów, pomoc w nauce i studiach. Ostatnio coraz więcej próśb dotyczy trudnej sytuacji materialnej ludzi.


Do sióstr trafiają jednak nie tylko prośby, ale również podziękowania...

W korespondencji i na kartkach przynoszonych do kościoła najwięcej jest ogólnych podziękowań (za wyproszone łaski, pomoc, opiekę itp.) Następnie te bardziej konkretne: za pomyślną operację, poprawę zdrowia, szczęśliwe rozwiązanie, pomoc w jakiejś trudnej sprawie, zdany egzamin itp. Zdarzają się też obszerniejsze świadectwa o otrzymanych łaskach.

Są wśród nich świadectwa o niezwykłych, „spektakularnych” wydarzeniach. Zapewne każdy, kto modli się o rozwiązanie jakiejś trudnej, może po ludzku beznadziejnej sprawy, na taką właśnie cudowną interwencję czeka, np.: że leczenie będzie skuteczne, dziecko urodzi się zdrowe, mąż przestanie pić, rodzina się nie rozpadnie, znajdzie się praca, skończą się problemy finansowe...


No właśnie, jedni się modlą i zostają wysłuchani, a inni czują się rozgoryczeni, że już tyle proszą, modlą się i nic...

Każda modlitwa jest wysłuchana i nie pozostaje bez odpowiedzi. Kiedy i w jaki sposób — to już sprawa miłującej woli Pana Boga, a z drugiej strony wiary i zaufania człowieka.

Wielkim darem jest zdrowie, ale na pewno nie mniejszą łaską jest przyjęcie z miłością niepełnosprawnego dziecka, ofiarna służba choremu, świadectwo wiary w cierpieniu. Cud potrzebny jest żeby wyjść z nałogu. Wytrwałe powstawanie z upadków, trwanie przy człowieku i wspieranie go, to także wielki cud. Łaską jest uratowanie małżeństwa przed rozbiciem, ale trwanie w wierności oraz otwarcie na pojednanie nawet wobec doznanej zdrady i krzywdy również nie jest możliwe bez pomocy szczególnej łaski.


Te łaski, o których siostra wspomina nie są tak spektakularne, zauważalne...

Trzeba powiedzieć, że jesteśmy zanurzeni w cudach. Bliski mi jest sposób myślenia o cudach, o jakim mówi św. Augustyn w swoich kazaniach. Wielu cudów po prostu nie dostrzegamy przez ich pozorną zwyczajność i powszedniość. Podziwiamy rozmnożenie chleba, a Bóg ten cud powtarza w zasianym zbożu. Przemiana wody w wino dokonuje się podobnie przez wzrost i owocowanie winorośli. A cud wskrzeszenia umarłego nie jest większy od cudu poczęcia i narodzin człowieka.

Wytrwała modlitwa prowadzi do przemiany myślenia. Wielu ludzi potrafi dostrzec takie dotknięcia łaski w swoim życiu. Podziękować za nadzieję i wiarę, gdy wszystko zdaje się walić, siłę i wytrwałość mimo przeciwności, odwagę do podejmowania wciąż na nowo wysiłków, choć sukcesów nie widać. Podziękować nawet za trudne łaski, za doświadczenie krzyża, bo okazuje się, że cierpienie i ofiara nie pozostały bezowocne, że była to „lekcja życia”, szansa na nawrócenie, odkrycie prawdziwych wartości.

Nasuwa mi się jeszcze jeden znany obraz z nauczania św. Augustyna, który mówi o życiu człowieka jako o wspaniałym kobiercu, jaki Bóg tka nad jego głową. Człowiek widzi tylko odwrotną stronę tkaniny i to jedynie niewielki fragment. Dla nas to poplątane bez ładu i składu nici. A Bóg z tej właściwej, prawej strony widzi całość — i ona jest piękna.


Jest siostra świadkiem działania św. Rity. Proszę opowiedzieć o jakichś łaskach, które siostrę jakoś szczególnie wzruszyły...


Piękna jest historia małżeństwa, które długo starało się o dziecko. Wyprosili u św. Rity córkę i dali jej na imię Rita. Teraz czekają na kolejnego potomka.

Wzruszyła mnie historia rodziny, w której umarła córka na raka. Postawa jej bliskich była po tym wydarzeniu niezwykle budująca. Rodzice mówili, że doświadczyli ogromnej pomocy z nieba i w pokoju mogli przeżyć odejście dziecka.

Sama koresponduję z pewnym więźniem. Kiedyś napisał do nas i poprosił o Biblię. Wysłałam Pismo Święte, później obrazki św. Rity i płatki róż. Ten człowiek właśnie tam, w więzieniu, przeżył swoje nawrócenie i dziś innym więźniom mówi innym o Bogu i jego łasce.

A czy siostra osobiście otrzymała jakąś łaskę od św. Rity?

Święta Rita pomogła mi szczególnie w prowadzonej kwerendzie archiwalnej, dotyczącej historii naszego zgromadzenia, a zwłaszcza jego początków i postaci naszej założycielki, Matki Katarzyny z Kłobucka. Praca tyleż pasjonująca, co nastręczająca niemałych trudności. Czasem przypominająca szukanie igły w stogu siana. Nasza wspólnota istnieje na Kazimierzu w Krakowie już ponad czterysta lat. Pierwsze stulecie to okres, z którego zachowało się niewiele. W wyniku „potopu” szwedzkiego przepadły prawie wszystkie dokumenty klasztorne. Nieznana była nawet data śmierci naszej założycielki. Przeglądałam tomy akt w Archiwum Metropolitalnym, przewijałam całe kilometry mikrofilmów ksiąg miejskich krakowskich i kazimierskich. Wzmianki o naszym konwencie były stosunkowo liczne, ale dotyczyły głównie spraw urzędowych, majątkowych itp. Zawierały jednak drobne informacje o życiu wspólnoty. Na podstawie analizowanych zapisów można było przypuszczać, że Matka Katarzyna z Kłobucka zmarła pod koniec 1619 roku lub na początku 1620 roku.

W trakcie tej pracy, jakieś dwa lata temu, o. Marek Donaj, augustianin, poprosił mnie o opracowanie historii kultu św. Rity w Polsce, aby ją włączyć do zaplanowanej książki. Zgodziłam się, więc na jakiś czas musiałam zmienić zakres i tematykę poszukiwań. Czy moja praca przez to ucierpiała? Przeciwnie! Gdy przeglądałam akta augustiańskie, trafiłam na najstarszą zachowaną księgę intencji mszalnych kościoła św. Katarzyny z lat 1616-1626. Rękopis był dosyć mocno zniszczony, wiele kart wydarto lub wycięto, zapiski były niekompletne i to właśnie w najbardziej interesującym mnie okresie. Miałam już ochotę wyrecytować anatemę, zamieszczaną nieraz w rękopisach, skierowaną przeciw tym, co niszczą księgi kościelne... Wtem nowo mianowany zakrystianin kaligraficznym pismem zapisał „Rok Pański 1621” i pod datą 26 stycznia odnotował anniversarium Matki Katarzyny, czyli Mszę Świętą i uroczyste nabożeństwo żałobne w pierwszą rocznicę śmierci naszej założycielki. I pomyśleć tylko, że ta króciutka, a tak ważna dla nas wzmianka czekała na odkrycie przez prawie cztery stulecia!

Dziękuję za rozmowę





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz