Jakis czas temu skonczylem studia - inzynierskie na powaznej uczelni - kierunek IT. Niestety brak znajomosci i szczescia sprawil iz przez 2 lata musialem imać sie prac fizycznych, bez opcji jakiejkolwiek umowy - czesto ponizej 1200 zł a wiec jakiegokolwiek minimum na egzystencje w mieście. Po jakims czasie powiedzialem dosc - rzucilem te dorywcze zajecia i postanowilem zaryzykowac i pujsc mocno w IT, niestety przeza dlugi czas bezskutecznie szukalem pracy pomimio podniesienia umiejetnosci. Gdy juz calkowicie zweatpilem - balem sie nawet chodzic na rozmowy rekrutacyjne bo byl to dla mnie duzy stres. Pamietam jak przed ostatnia rozmowa pomodlilem sie do św. Rity i do Andrzeja Boboli. Rozmowa poszła gładko, dostałem na start umowe o prace ! w bardzo dobrej firmie do ktorej ludzie wala drzwiami i oknami. Warto zawierzyc - z kazdej nawet fatanej sytuacji mozna wyjsc. Dziekuje za pomoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz