Sanktuarium na trudne czasy

- W Głębinowie kult św. Rity narodził się w duchu wdzięczności za jej niezwykłe wstawiennictwo i wypraszane przez nią łaski - mówi proboszcz ks. Przemysław Seń.

Sanktuarium św. Rity w Głębinowie, które zostanie ustanowione w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, położone jest w malowniczym zakątku diecezji opolskiej, tuż nad Jeziorem Nyskim, w pobliżu Nysy - miasta zwanego Śląskim Rzymem. Tafla wody, szum drzew i góry na horyzoncie tworzą tu urzekający klimat.

Z pragnienia ludzi

Kult patronki od spraw trudnych i beznadziejnych w podnoszonym do rangi sanktuarium niewielkim kościele parafialnym pw. św. Urbana rozwija się dopiero od 7 lat. Nie ma długiej historii, ale zaskakuje popularnościa. - Nasze miejsce kultu zrodziło się oddolnie, z pragnienia wielu ludzi, a ogłoszenie sanktuarium bez wątpienia jest Bożą odpowiedzią na ich osobiste modlitwy - mówi ks. Przemysław Seń, proboszcz w Głębinowie. - W parafiach, w których wcześniej posługiwałem jako wikariusz, spotykałem czcicieli świętej w włoskiej Cascii, którzy opowiadali o osobistym nabożeństwie do niej i zachwycili mnie jej osobą. Również moja rodzina doznała wielkiej łaski dzięki jej wstawiennictwu - dodaje. Gdy w 2014 r. został mianowany proboszczem w maleńkiej parafii w Głębinowie, zachęcony przez biskupa opolskiego Andrzeja Czaję, zaprosił tu czcicieli św. Rity na pierwsze nabożeństwo ku jej czci. Odbyło się w listopadzie, a już pół roku później, 22 maja 2015 r., do kościoła zostały wprowadzone relikwie patronki od spraw trudnych. Od tego czasu zaczęły przyjeżdżać tłumy wiernych, którzy u św. Rity nie tylko szukają orędownictwa, ale też chcą na co dzień żyć jej duchowością - duchowością "ciernia i róży".

- Święta Rita uczy nas, że wszystko, co przychodzi człowiekowi przeżywać w życiu, ma dokonywać się przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Nasze ludzkie cierpienia wpisują się w ten sposób w mękę samego Jezusa - podpowiada ks. Seń.

- Jeden z księży powiedział tutaj, że "św. Rita patrzy na krzyż i pyta Chrystusa, co robić". To dla mnie wyzwanie, ale i największa pomoc. Nauczyłem się, że w towarzyszeniu ludziom przeżywającym trudne sprawy, na osobistej modlitwie muszę wprost pytać Chrystusa, co robić, a odpowiedzi przyjdą. Nie żyjmy po swojemu, nie układajmy spraw po swojemu, ale żyjmy przy Bogu, Jego pytajmy, co robić - zachęca duszpasterz.

Odmienione twarze

Głębinowski kościół otwarty jest każdego dnia od rana do późnego wieczora. Można wejść na osobistą modlitwę. Już w kruchcie wita wszystkich przyozdobiona bukietem róż figura świętej patronki, będąca wotum złożonym za łaskę otrzymaną dzięki jej wstawiennictwu. Obok półeczka z pamiątkami i wydanym w Głębinowie modlitewnikiem ku czci św. Rity, a także skrzynka na intencje. W pandemii każdego tygodnia składanych jest ich około 100. Zostawiają je pielgrzymi nie tylko z diecezji opolskiej, ale z całego kraju, a nawet z Czech czy Niemiec. - Proszą o dar potomstwa, uleczenie po ciężkich wypadkach samochodowych, uwolnienie z toksycznych relacji, zerwanie z uzależnieniami. Dostrzegam jednak, że wśród naprawdę wielu spraw, jakie tu trafiają, najtrudniejszą jest brak głębokiej relacji z Panem Bogiem, brak zaufania do Niego. To powoduje, że w obliczu trudnych wydarzeń i cierpienia ludzie nie potrafią sobie poradzić. Obserwując osoby, które tu przyjeżdżają, zauważyłem, że to miejsce pomaga im na nowo złapać za rękę Pana Boga - mówi ks. Przemysław Seń.

- Tu działa Boży Duch, a św. Rita to miejsce ukochała. Pan Bóg dał nam je, byśmy innym mogli służyć - mówi z przekonaniem Jolanta Muszyńska. Mieszka w pobliżu sanktuarium, a gdy odbywają się większe nabożeństwa, zajmuje się stolikiem z dewocjonaliami i skrzynką na intencje. Chętnie opowiada gościom o św. Ricie i działaniu Pana Boga. - Jestem pierwszą osobą, którą pielgrzymi tu spotykają. Nieraz się otwierają i dzielą ze mną tym, co przeżywają. Wielu przyjeżdża bardzo poranionych, a po czasie wraca do nas z odmienionymi twarzami - opowiada pani Jolanta. Sama dzięki przykładowi i wstawiennictwu św. Rity przebaczyła mordercy swojej siostry. - 30 lat nosiłam cierń w sercu. Ta rana się nie goiła. Mordercy mojej siostry nie odnaleziono, ale ja wybaczyłam mu w imię Jezusa. Teraz wiem, że człowiek, który wybaczy, staje się wolny - wyznaje.

Przed jej domem stoi kapliczka z figurą św. Rity, przywiezioną przez jej córki z Cascii. - Z tego miejsca św. Rita spogląda na przybywających pielgrzymów, wita ich i na pewno cieszy się ich przyjazdem - zapewnia pani Jolanta.

"Ritowe" czwartki

We wnętrzu niewielkiej świątyni, dopiero co odnowionym w stylu neogotyckim, wzrok przykuwa ołtarz z obrazem świętej. W habicie zakonnym stoi w śniegu wśród krzewów róż. W jednej ręce trzyma koronę cierniową, a w drugiej krzyż, w który się wpatruje. Ten wizerunek został namalowany przez Adama Grochalskiego specjalnie do głębinowskiego kościoła. Na czterech mniejszych obrazach przedstawiono sceny z życia świętej. Nad głównym obrazem swoje miejsce ma krzyż z relikwiami św. Rity, fragmentem jej ciała.

W Głębinowie każdy czwartek jest "Ritowy". Wieczorem o 18.00 rozpoczyna się modlitwa we wszystkich powierzonych w ciągu tygodnia intencjach. Specjalne nabożeństwa o rozbudowanej formule sprawowane są 22. dnia każdego miesiąca, a ich kulminacją są majowe uroczystości związane z liturgicznym wspomnienie świętej z Cascii. Przed pandemią do liczącego niespełna trzystu parafian Głębinowa zjeżdżało na nie ponad tysiąc osób. - Od samego początku, od listopada 2014 r., pielęgnujemy nabożeństwa odprawiane 22. dnia miesiąca. Za każdym razem o przewodniczenie prosimy innego kapłana. Było ich już tutaj ponad stu, a praktycznie każdy z nich, mówiąc o św. Ricie, zwrócił naszą uwagę na inny aspekt jej duchowości - zauważa ks. Przemysław Seń. Wspólna modlitwa rozpoczyna się adoracją Najświętszego Sakramentu, a kończy Mszą św. z obrzędem błogosławionego róż.

- 22. dzień miesiąca stał się dla mnie szczególnym dniem. Wszystkie sprawy i obowiązki układam tak, żeby móc wtedy być w Głębinowie. To skrawek nieba na ziemi, gdzie czuć radość, rodzinną atmosferę i skąd wyjeżdża się pełnym pokoju. Tu cuda dzieją się na naszych oczach - przekonuje ks. Paweł Chyła, który jest stałym spowiednikiem podczas nabożeństw ku czci św. Rity. Przyznaje, że zachwyciło go jej wstawiennictwo; nie ma dla niej sprawy trudnej. Przygotowuje też publikację ze świadectwami dotąd złożonymi przez pielgrzymów. - To cenne, że u św. Rity ludzie nie tylko proszą o łaski, ale także dziękują za nie i potrafią podzielić się tym, co przeżyli, po to, by innych umocnić - zauważa ks. Chyła.

Jej orędownictwo to skarb

A wyproszono tu liczne łaski - duchowe umocnienie, uzdrowienia, nawrócenia czy narodziny upragnionego dziecka.

- O św. Ricie i miejscu jej kultu dowiedzieliśmy się od synowej. Jej rodzina za przyczyną patronki od spraw trudnych modliła się o uzdrowienie pani Anieli, która zachorowała na raka piersi. Nie obyło się bez operacji, ale pani Aniela wyzdrowiała - opowiada Bronisław Staszak z Nysy. - Kiedy 1 czerwca 2020 r. nasz syn miała bardzo groźny wypadek i rokowania były tragiczne, zdecydowaliśmy z żoną, że i my pojedziemy do św. Rity - kontynuuje. - Syn po operacji został wyprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, miał zaledwie 10 proc. szans na przeżycie. W tym czasie jego żona odkryła, że oczekują drugiego dziecka. Sytuacja wydawała się beznadziejna, ale jesteśmy ludźmi wierzącymi, dlatego w modlitwie szukaliśmy ratunku dla naszego syna. Po miesiącu został wybudzony, a lekarz, który nie dawał mu szans na przeżycie, mówił o cudzie. Dziś syn pracuje i cieszy się życiem rodzinnym - mówi pan Bronisław, który u świętej Rity w Głębinowie jest w każdy czwartek.

Żona, matka, wdowa, siostra zakonna. W życiorysie patronki od spraw trudnych jest więcej momentów, które inspirują kolejne pokolenia chrześcijan. Dla Agnieszki Kołodziej, pielęgniarki, to te chwile, kiedy św. Rita wychodziła z pomocą do ludzi chorych, odrzuconych czy zapomnianych. - Od ponad roku pracuję na oddziale covidowym. Kiedy zakładam ochronny kombinezon i idę do zakażonych pacjentów, mam w jednej kieszeni różaniec, a w drugiej - obrazek św. Rity z modlitwą - opowiada. Pracując w szpitalu, już niejednej chorej osobie lub jej bliskim podarowała taki obrazek. Zachęca przy tym, by nie tracić nadziei, by św. Ritę prosić o pomoc. Taki obrazek podarowała m. in. rodzicom i dziadkom nowo narodzonego Michałka, wcześniaka, który w ciężkim stanie walczył o życie. Później spotkała ich w Głębinowie, a na odpuście byli już z Michałkiem, który wtedy zaczynał chodzić.

- Do Głębinowa mam 70 kilometrów. To blisko, dlatego przyjeżdżam tu często. To dla mnie miejsce wyciszenia, naładowania duchowych baterii w niespokojnych czasach, w jakich żyjemy. To też miejsce, w którym przytulam się do św. Rity i zawierzam jej wiele spraw i osób. Razem z mamą uciekałyśmy się do niej również w czasie bardzo długiej choroby taty. Jej orędownictwo to skarb - zapewnia pani Agnieszka.

Źródło: Anna Kwaśnicka, Sanktuarium na trudne czasy, w: Gość Niedzielny nr 20/23 V 2021, s. 70-73.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz