Przyciąga ludzi strapionych, przygniecionych ciężkimi problemami życia, chorych, samotnych, znajdujących się w sytuacjach z ludzkiego punktu widzenia beznadziejnych. Ci, którzy się z nią spotkali i doświadczyli łask otrzymanych od Boga za jej pośrednictwem, dają świadectwo niezwykłej skuteczności św. Rity.
Kult świętej, bardzo żywy we Włoszech i na całym świecie – czego dowodem są setki tysięcy pielgrzymów przybywających do jej grobu we włoskim mieście Cascia – od kilku lat rozszerza się także w Polsce.
Ratunek na wszystkie boleści duszy i ciała
Do Sióstr Augustianek w Krakowie prośby i podziękowania za otrzymane za pośrednictwem św. Rity łaski przychodzą w ogromnej ilości. Tam w kościele Ojców Augustianów pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej kult św. Rity jest obecny od początku dwudziestego wieku, gdy w bocznym ołtarzu umieszczono jej obraz, przed którym mieszkańcy Krakowa modlą się w trudnych sprawach. Obecnie znajduje się tu, wykonana w 1942 roku, rzeźba przedstawiająca świętą.
Dziś w 23 kościołach i kaplicach w Polsce są obrazy z wizerunkiem św. Rity, figury, a nawet relikwie, a jej kult nieustannie się rozszerza. Fenomenem jest to, że rozchodzi się on oddolnie, a nie przez zarządzenia władz kościelnych.
– Ktoś dostał modlitewnik, modlił się, powiedział innym, zachęcił do modlitwy i tak ten kult się rozszerza. Kto św. Ricie zaufał, ten doświadczył jej skuteczności w upraszaniu łask u Boga – podkreśla ks. Zbigniew Sobolewski.
Święta Rita szczególnie jest łaskawa dla tych, którzy nie mogąc mieć dzieci, proszą o dar rodzicielstwa. – Jeden mężczyzna opowiedział mi, że doczekał się dziecka po 12 latach, choć lekarze opuścili już bezradnie ręce. On jednak modlił się do św. Rity i został wysłuchany – mówi ks. Sobolewski.
Ale święta z Cascii rozwiązuje też wiele innych problemów, przez które sama przechodziła w swoim ziemskim życiu. – Ludzie często wołają do św. Rity o miłość – dodaje ks. Sobolewski – bo dotyka ich samotność czy bezradność wobec kłótni rodziców, złych relacji między małżonkami czy rodzicami i dziećmi. Proszą o pomoc, gdy ktoś krzywdzi innych w rodzinie, i o zgodę w obliczu rodzinnych dramatów. Gdy po ludzku wyczerpali już wszystkie możliwości, zwracają się do św. Rity, bo wiedzą, że ona także bardzo wiele wycierpiała jako żona i matka. Rita nie tylko pomaga rozwiązać problem, ale też uczy ich żyć w pokorze z cierpieniem, a oni w niej widzą siebie.
Do kościoła w Borkach Radzyńskich, gdzie nabożeństwa ku czci św. Rity są odprawiane od 2009 r. i gdzie znajdują się przekazane przez Siostry Augustianki z Cascii relikwie świętej, przyjeżdżają wierni z Lublina, Radzynia Podlaskiego, Siedlec, Białej Podlaskiej, Łukowa i wielu innych miejscowości. Proszą świętą o zdrowie, o zgodę w rodzinach, uwolnienie z nałogu, a nawet o dobrego męża czy żonę.
– Wielu rodziców – mówi ks. kanonik dr Marek Matusik, proboszcz kościoła w Borkach – prosi o to, aby ich dzieci żyły w związku sakramentalnym, bo wiadomo, jak dzisiaj jest: młodzi wyjeżdżają na studia czy za granicę, potem zamieszkują razem. I rzeczywiście za jakiś czas przychodzą od tych rodziców podziękowania za to, że ich dzieci zawarły sakrament małżeństwa. Takich podziękowań mieliśmy już kilka.
Na ręce księdza Matusika spływają także podziękowania dla św. Rity za łaskę zdrowia. – Kiedyś rodzice polecili św. Ricie swoje poczęte dziecko, które nie miało wykształconych pęcherzyków płucnych. Po wielu badaniach, przy użyciu specjalistycznej aparatury, lekarze oznajmili im, że po przyjściu na świat dziecko będzie żyło najwyżej trzy minuty. Rodzice jednak nie ustawali w modlitwach i po urodzeniu okazało się, że pęcherzyki się rozwinęły. Jedynie na małym obszarze płuc jeszcze ich brakowało – opowiada ks. Matusik.
Na Mszy św. dziękczynnej w kościele w Borkach młoda kobieta dziękowała za uleczenie z nowotworu nadnerczy. Jest to rzadki, ale bardzo inwazyjny rak, który nacieka na okoliczne tkanki i narządy, dając przerzuty do innych organów. Nowotwór wykryto, gdy zaszła w ciążę. Przez wstawiennictwo św. Rity prosiła Pana Boga o zdrowie i została wysłuchana. Takich podziękowań składanych w kościele w Borkach jest bardzo wiele.
Święta córka, żona, matka i zakonnica
Kult św. Rity w Polsce nie ma długiej tradycji, bo zaczął się rozwijać w latach 90. XX wieku. Przyczynili się do tego kapłani, którzy studiowali we Włoszech i posługiwali także w Cascii. Tam doświadczyli, jak wiele łask wyprasza św. Rita ludziom modlącym się do niej.
– Gdy posługiwałem w Cascii – wspomina ks. Zbigniew Sobolewski – widziałem setki tysięcy osób przybywających do jej grobu. Byli to ludzie dotknięci wielkim cierpieniem i często bardzo nieszczęśliwi, obolali życiowo z powodu złej sytuacji w rodzinie, bólu zadawanego przez bliskich, nierzadko przez współmałżonka czy przez dzieci. Ludzie dotknięci samotnością, ale także przygnieceni chorobami, m.in. nowotworowymi i wieloma innymi troskami. Tam zobaczyłem, jak św. Rita jest im bliska, jak ludzie cierpiący z różnych powodów bardzo się z nią utożsamiają, bo kto zapozna się z historią jej życia, odnajduje w niej siebie – opowiada ks. Sobolewski. Mój rozmówca dodaje, że św. Rita pokazuje także, do jak wielkiej miłości zdolny jest człowiek, który żyje w przyjaźni z Bogiem, a z drugiej strony daje zachętę i siłę do przebaczenia, do pojednania, do zgody, naprawy tego, co w małżeństwie czy rodzinie jest zepsute.
Rzeczywiście św. Rita rozumie ludzi wszystkich stanów, bo za życia doświadczyła tego wszystkiego, co niesie ze sobą życie codzienne, w jej przypadku naznaczone wielkimi trudnościami i cierpieniem.
Urodziła się w 1381 r. w Roccaporenie koło Cascii we Włoszech. Od dzieciństwa pragnęła wstąpić do klasztoru, a pragnienie to pogłębiało się wraz z wiekiem. Spoglądając na pobliski klasztor Sióstr Augustianek, swoją przyszłość widziała w służbie Bogu właśnie w tym klasztorze. Rodzice jednak zadecydowali inaczej i gdy Rita skończyła dwanaście lat, postanowili wydać ją za mąż. Córka z pokorą i posłuszeństwem poddała się ich woli. Mąż okazał się człowiekiem gwałtownym, porywczym i bardzo konfliktowym. Papież Leon XIII podczas uroczystości kanonizacyjnej św. Rity powiedział, że żyła ona nie w małżeństwie, lecz w męczeństwie. Z pokorą znosząc cierpienia, żarliwie modliła się o nawrócenie męża, a jej przykład pobożnego życia nie pozostał bez wpływu na małżonka.
Niestety po osiemnastu latach wspólnego życia mąż Rity, w wyniku rodowych porachunków, został zamordowany. Jednak dla pobożnej niewiasty miała się stać rzecz jeszcze gorsza – jej synowie zamierzali pomścić śmierć ojca, choć ten, zanim skonał, pojednał się z Panem Bogiem i wybaczył swoim zabójcom! Rita z żarliwością prosiła Boga o to, aby powstrzymał jej synów albo raczej zabrał do siebie, niż mieliby dopuścić się zbrodni. Z ufnością i pokorą przyjęła ich śmierć, gdy przez okolicę przeszła zaraza, zbierając swoje żniwo.
Po śmierci męża i synów Rita postanowiła wstąpić do klasztoru – tego samego, o którym myślała w dzieciństwie. Przełożona postawiła jej jednak warunek, który wydawał się niemożliwy do spełnienia: miała pogodzić zwaśnione, pałające żądzą zemsty rody. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, więc z Bożą pomocą Rita doprowadziła do zgody.
Nie oznaczało to jednak końca jej starań o przyjęcie do zakonu, bo augustianki nie przyjmowały wdów. Tradycja mówi, że matka przełożona wydała zgodę dopiero pod wpływem cudownego zdarzenia, widząc, że taka jest rzeczywiście wola Boża. Pewnego ranka, pomimo zamkniętej furty siostry zobaczyły modlącą się w kaplicy klasztornej Ritę, którą w cudowny sposób przyprowadzili tam święty Jan Chrzciciel i św. Augustyn.
Wiodąc pobożne, pełne głębokiej pokory i miłości do bliźnich życie mniszki, prosiła Pana Boga o to, aby mogła współodczuwać Jego cierpienia. Pan Jezus usłuchał jej próśb i w Wielkim Poście 1443 r. Rita otrzymała stygmat na czole – ranę od cierniowej korony. Dodatkowo bolesna rana wydzielała tak bardzo nieprzyjemny zapach, że niemożliwe było przebywanie w towarzystwie siostry zakonnej. Stygmat znikł na krótki czas, gdy wraz z innymi siostrami udała się na pielgrzymkę do Rzymu, ale po powrocie do Cascii znów pojawił się w tym samym miejscu. Z powodu odoru, który powodowała rana na czole, św. Rita spędziła wiele lat w samotności, w celi na końcu klasztornego korytarza, żywiąc się jedynie Eucharystią.
W momencie jej śmierci, 22 maja 1457 roku, sam odezwał się klasztorny dzwon. Ciało św. Rity nie uległo rozkładowi pomimo upływu sześciu wieków. W 1627 r. została beatyfikowana, a na ołtarze wyniósł ją Papież Leon XIII w 1900 roku.
Róże rozkwitają zimą
W czasie nabożeństw ku czci św. Rity kapłani święcą przyniesione przez wiernych róże, których płatki służą ludziom do okładania ran, przynoszą ulgę w cierpieniu i chorobie. Za życia św. Rita właśnie te kwiaty lubiła najbardziej i wiążą się z nimi cudowne wydarzenia.
Kilka razy św. Rita, która nie mogła z powodu choroby i cierpień fizycznych opuścić swojej klasztornej celi, poprosiła o przyniesienie jej róż z ogrodu. A że było to zimą, o różach w ogrodzie nie mogło być mowy. Mimo to dla św. Rity zawsze w ogrodzie zakwitła jakaś róża.
Dziś w sercach wielu ludzi, szczególnie tych skutych lodem, dzięki św. Ricie zakwitają róże i budzi się nadzieja na lepsze, świętsze życie. Rita to święta na nasze czasy, gdy wiele osób jest poranionych w życiu małżeńskim i rodzinnym, gdy chorzy czy osamotnieni ludzie znikąd nie mają pomocy, gdy świat pełen egoizmu jednych wali się innym na głowę. Wtedy warto wezwać na pomoc
stygmatyczkę z Cascii.
Anna Kołakowska
http://www.naszdziennik.pl/mysl/78002,roze-sw-rity.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz